Jeśli lubicie lekkie, proste książki, którym można przypiąć łatkę „romans”, to może Wam spodobać się książka Kate Sterritt „Z widokiem na miłość”. Czy mnie porwała? O tym za chwilę.
Krótki zarys fabuły.
Dziś nie będę się rozpisywać, bo fabuła jest dość prosta. Ona – Holly Ashton – to ambitna pani architekt, która stroni od miłości. Jest silną i niezależną kobietą. Spotkała ją też tragedia – śmierć matki. On – Ryan Davenport – to przebojowy, ambitny, przystojny mężczyzna przyzwyczajony do tego, że zdobywa i ma wszystko.
Jak się można domyślić los ich w pewnym momencie połączy. Czy coś z tego wyjdzie? Czy poza gorącym seksem jest szansa na prawdziwą miłość?
Moja recenzja jest tak krótka jak mój zachwyt tą książką. Nie mówię, że jest zła, ale… nie porwała mnie, niczym nie zaskoczyła. Tak to już jest, że jedne książki dla kobiet są porywające i zapadają na długo w pamięć, a inne są po prostu relaksem na chwile i nie chcę do nich wracać. Osobiście oczekiwałam czegoś więcej. Ale… być może wam się spodoba. Na pewno jest, to lekka lektura na spokojny wieczór. Od takie odstresowanie się po ciężkim dniu.