Tam gdzie mieszkam Brenda Rufener – recenzja

Czy może być coś lepszego niż odpoczynek wśród zieleni z dobrą książką? Tak, jeśli w tle również słyszycie wesołe piski swoich dzieci 😉 Wtedy jest idealnie, choć… Oczywiście do książki trzeba wrócić na spokojnie w nocy, gdy maluchy już zasną. I tak właśnie było w tym przypadku. Książkę „Tam gdzie mieszkam” Brendy Rufener nie przeczytałam jednym tchem. To nie jest tego typu książka. Ale też nie mogę powiedzieć by nie była ciekawa. Jak już się w nią wczułam, to nie mogłam się już od niej oderwać. Po takie książki dla kobiet naprawdę warto sięgnąć.

Autorka, pod płaszczykiem lekkiej i wartkiej fabuły, porusza bardzo ważne tematy, takie jak bezdomności, młodzieńczy egoizm, rasizm, homoseksualizm, a także przemoc wobec kobiet. Do tego przyjaźń… Takiej prawdziwej często w realnym świecie ze świecą szukać.

O czym właściwie jest książka? Główną bohaterką jest Linden Rose. Z pozoru zwykła nastolatka. Chodzi do szkoły, ma przyjaciół, tworzy gazetkę szkolną. Ale, ta „normalność”, to tylko pozory. Linden jest bowiem bezdomna, co sprawia, że jest silniejsza, ma inne priorytety, nie umie przejść obojętnie obok krzywdy i nie obchodzą ją takie bzdury jak pryszcz. Jednak stara się ukryć prawdę, aż do czasu, gdy musi zdecydować czy ważniejsze są pozory czy pomoc innemu człowiekowi.

Książkę naprawdę dobrze się czyta, choć czasem można się lekko zagubić. Do stylu autorki trzeba się przyzwyczaić. Ale jak już przebrniecie te małe niedogodności, to powinniście być zadowoleni z całości, tak jak ja. Polecam.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz